Sytuacja jest ciekawa: wicepremier walczy z paniką na giełdzie a jednocześnie dziennik „Polska” odkrył znaczne zmniejszenie się jego majątku deklarowanego w oświadczeniach majątkowych.
Moim zdaniem wytłumaczenie jest proste, Waldemar Pawlak na fali wzrostu cen złota (jakieś 40% w ciągu ostatniego roku) odkrył lukę w przepisach dotyczących oświadczeń majątkowych. Gdy zerkniemy do formularzy oświadczeń wypełnianych przez posłów zauważymy, że należy w nich zadeklarować ruchomości o wartości powyżej 10 tys. złotych.
Inwestycja w złoto stanowi świetną furtkę w tych przepisach. Obecnie bowiem, cena nawet 100-gramowej sztabki złota nie przekroczy tego limitu. A takich niepodlegających wykazaniu w oświadczeniu „ruchomości” każdy poseł może mieć w swojej skrytce bankowej skolko ugodno.
Tylko dlaczego Pawlak jeśli rzeczywiście wszedł w najtwardszą z walut, zaleca inwestorom łapanie „spadających noży” na warszawskiej giełdzie?